1 liga
Tradycja Fabryka Okien – Dukat Antykwariat 0:9 (0:4)
Pierwsze spotkanie w tej klasie rozgrywkowej i już na starcie niespodzianka ponieważ Dukat jakby nie patrzeć rozstrzelał Tradycję. Nie żeby ktoś się wygranej Dukatu nie spodziewał, ale na pewno nie w takim rozmiarze. Producenci okien byli wręcz zaskoczeni postawą swojego rywala, natomiast kibice byli zaskoczeni postawą bezradnej w tym meczu tradycji. Jeszcze tydzień temu, kapitalna wygrana z Brzezną, by teraz dostać sromotne lanie od obecnego rywala. Tradycja w tym spotkaniu nie miała żadnych argumentów, natomiast Dukat zadziwiał skutecznością i jak widać po wyniku urządzili sobie kanonadę strzelecką.
Baz Pal – ZSR Prehybianie 4:2 (1:1)
Mecz, który od początku był bardzo ciekawy. Lepiej w to spotkanie weszli zawodnicy Prehybianów, który dość niespodziewanie objęli prowadzenie w tym meczu. Można powiedzieć iż pierwsza połowa była w ich wykonaniu bardzo dobra. Baz Pal jako jedna z bardziej doświadczonych drużyn, potrafi grać pod presją i już przed gwizdkiem sędziego oznajmującego koniec pierwszej połowy, zdołali wyrównać. Druga odsłona gry to już zdecydowana poprawa Baz Palu, którzy pokazali iż pozycja lidera im się należy. W tej połowie zdominowali przeciwnika, odnosząc jakże cenne zwycięstwo, które daje im utrzymanie samodzielnego fotelu lidera.
Konspol Holding – Batimowcy 5:3 (4:1)
Mecz o podwójnych twarzach. Tytułujemy tak to spotkanie ponieważ obie drużyny pokazały w tym meczy obraz fatalnej dyspozycji ale i również wspaniałej gry. Konspol rozpoczął z wielkim animuszem co dało efekt w postaci prowadzenia już 4:0. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia jak efektywna potrafiła być gra drobiarzy i jak zła Batimowców, którzy jak dotąd może nie mają za dobrych wyników, ale grę prezentowali dobrą. Wszystko w tym spotkaniu odmienił gol kontaktowy, który dał Batimowcą nadzieję przynajmniej na remis. Po fantastycznych akcjach Batimowcy dojechali do wyniku 4:3 i byli już całkiem blisko przeciwnika. Końcówka to jednak odpowiedź rywala i wielka ulga Konspolu. Brak koncetracji mógł spowodować stratę punktów, ale w końcowym efekcie po dużej dramaturgi zdobywają upragnione punkty.
Walczyk Optyk – Brzezna 2:6 (1:4)
Nie było niespodzianki w tym meczu ponieważ jeden z głównych faworytów do wygrania 1 Ligi, Brzezna bez większego trudu pokonał Walczyk Optyk. Od początku aktywniej prezentowali się zawodnicy z Brzeznej, którzy losy meczu ustawili już w pierwszej połowie, uzyskując trzy bramkową przewagę. Druga połowa to znacząca poprawy gry Walczyka Optyk, lecz i ta poprawa nie dała oprócz jakości gry, polepszenia wyniku. Brzezna zdobywa 3 punkty ponieważ musiał je zdobyć. Ich rywale jak na razie nie mają zdobyczy punktowej, ale jak twierdzą zawodnicy tej drużyny, dalej czekają na swoje 5 minut.
Gadżet Team – Stowarzyszenie Dla Miasta 9:4 (4:2)
Gadżet Team w końcu się przełamał i jakże przekonująco pokonuje rywala, na dodatek ekipę która w tym sezonie jest bardzo mocna. Można powiedzieć, że jak już zaskoczyło to z wielkim przytupem. Gadżet w tym spotkaniu wręcz zdominował rywala, przy okazji ustalając nowy rekord ligi, a mianowicie trafienie trzech goli w zaledwie 1:40.Takie szybkie trzy ciosy ustawiły spotkanie, gdzie błękitni pozwolili sobie na bezpieczne prowadzenie meczu. Stowarzyszenie momentami potrafiło się przeciwstawić i strzelić kilka goli, lecz w ani jednej sekundzie wynik spotkania nie był zagrożony. Taki Gadżet to ogromna siła i zagrożenie dla rywali którzy jeszcze przed nimi. Stowarzyszenie Dla Miasta ma nad czym myśleć ponieważ ostatnie mecze grają zdecydowanie słabiej, niżeli na początku sezonu.
Ekstraklasa
Trendy Team – Sandecja Old Boys 1:4 (0:2)
Spotkanie drużyn, które średnio radzą sobie w Nowosądeckiej Lidze Futsalu. Wynik tego meczu o tyle ważny, że pozwala uciec z miejsc zagrożonym spadkiem. Lepiej w to spotkanie weszli zawodnicy Sandecji, którzy już w pierwsze połowie byli troszkę lepsi od swoich rywali, co zaznaczyli udokumentowaniem goli. Druga połowa to potwierdzenie dominacji pasiastych, lecz i Trendy miało swoje okazję. Jedną z nich wykorzystali, ale tego dnia, oni sami nie przypominali tej drużyny, która pokonała Q-Graf oraz Gold Team. Ogólnie rzecz biorąc, mecz bardzo niemrawy i szczerze powiedziawszy bez fajerwerek. Nawet wygrana Sandecja nie pokazała najlepszej gry, dlatego jeśli obie drużyny myślą o zaistnieniu w Ekstraklasie, muszą ciężko popracować nad formą.
Q-Graf/Metaex – CarForum 3:1 (2:0)
Druga drużyna tabeli przystąpiła do rywalizacji z ostatnią drużyną w tabeli. Takie mecze potencjalnie dla lepszej reprezentacji są trudne, ponieważ zawsze się mówi „bij mistrza”. Nic jednak z tego, Carforum już po raz piąty w tym sezonie pokazuję, że jak na razie brak im jakichkolwiek argumentów. Na takim poziomie Ekstraklasy, przebłyski dobrej gry, nie starczają. Q-Graf również nie zagrał porywającego spotkania, lecz głównie chodziło o to by spokojnie zdobyć 3 punkty. To się im udało lecz patrząc w przyszłość muszą jeszcze poprawić swoją grę. Spotkanie walki ale też jakieś nie przekonujące.
Gold Team – Dom Weselny Sylwia 6:4 (3:1)
Kapitalne widowisko w derbach Trzetrzewiny. Wynik na korzyść złotych, lecz obu drużynom nie brakowało niczego, a wręcz przeciwnie mecz był bardzo wyrównany. Co prawda Gold Team narzucił dominację nad rywalem, lecz Dom Weselny Sylwia potrafił odpowiadać na ciosy rywala. W pierwszej połowie nie było dominacji którejś z drużyn, lecz to złoci byli bardziej skuteczni w wykańczaniu akcji. Druga połowa to już kwintesencja futbolu, gdzie obie drużyny pokazały iż potrafią grać wyśmienicie. Dom Weselny Sylwia rzucił się do odrabiania strat. Na 11 minut przed końcem wprowadzili bramkarza jako „libero” i to dało im bramkę kontaktową na 5:4. Po wznowieniu gry ponownie narzucili tą taktykę, zamykając Gold Tym na swoim polu karnym. Fantastyczna obrona, niczym Częstochowy, dała złotym niespodziewaną kontrę. Dawid Talar po przejęciu piłki pod własną bramką, wykonał strzał przez całe boisko i strzelił fantastycznego gola. Jak wiadomo bramkarz nie zdążył wrócić w pole karne, więc bramka była pusta, ale strzelić gola od bramki do bramki do duży wyczyn. Tym to sposobem Dom Weselny Sylwia załatwił się własną bronią, ale jakby nie ryzykowali to też mogli by nie odrobić straty. Mecz, który rozstrzygnięty został w końcówce, dął nam wiele satysfakcję z oglądania tego widowiska.
Wiśniowski – The Reds Inter-Jack 6:3 (1:5)
Szok i niedowierzanie dominowały na trybunach oraz nowych drużyn, które przychodziły na halę. The Reds w pierwszej połowie tego spotkania po prostu zdłamsił rywala, nie dając mu za wiele do gadania. Fatalna dyspozycja mistrza Sufigs Ligi Orlika, natomiast fantastyczna gra The Redsów. Jakże odmienna była druga połowa świadczy wynik (1:5) gdzie drużynie The Redsów najzwyczajniej w świecie odcięło prąd. Po kapitalnych pierwszych dwudziestu minutach, chyba wykorzystali wszystkie zasoby sił, by nie mieć ich w drugiej połowie. Wiśniowski w końcu zaczął grać jak z nut, tak jak nas do tego przyzwyczaił, aż doszło do przełamania rywala. Paweł Kociołek i spółka, zdominowali drugą połowę nie dając żadnych szans rywalowi, z kretesem odrabiając straty. Wiśniowski tym to sposobem pokazuje oblicze prawdziwego faceta, ze znanego nam przysłowia, że „Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna”
Ibis Styles N.S. – Notus Finanse 6:5 (1:3)
Takiego zakończenia piątej kolejki nikt się nie spodziewał. Spotkanie, które poruszyło nawet kibiców do głośnego dopingowania a na koniec fetowania. Ibis fantastycznie rozpoczął to spotkanie obejmując prowadzenie, ale jakby nie patrzeć były to dobre złego początki, przynajmniej w pierwszej połowie. Notus rzucił się do odrabiania strat, gdzie na efekty nie musieli długo czekać. Szybkie strzelenie trzech goli zniwelowało zapały młodych chłopaków z Ibisu. Przerwa to chyba najistotniejsza chwila w tym spotkaniu. Dwa oblicze drużyn. Można było zaobserwować wielką złość w szeregach Ibisu, a nawet małe konflikty, natomiast Notus pokazał się jakby był już pewny wygrany. Druga połowa to największe emocje jakie towarzyszyły nam, być może w całej historii Nowosądeckiej Ligi Futsalu. Ibis wziął się do roboty a publiczność która im żywiołowo pomagała zdecydowania tchnęła ta drużynę. Gol za gole i nagle z wyniku 3:1 robi się 4:5. Gdy wydawało się że tak zakończy się spotkanie, końcówka była wręcz nie do opisania. Minutę przed końcem chłopaki w niebieskich strojach strzelili gola i wyszli na prowadzenie jedną bramką. Gdy każdy już myślał że Ibis wygra to spotkanie, w desperackiej akcji Łukasz Hedwig doprowadza do remisu. Na tablicy 5:5. Ibis się jednak nie poddał. Fantastyczną indywidualną akcją popisał się Matuesz Rola, który na 13 sekund przed końcem trafia do bramki rywali, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Wielka euforia na trybunach i w szeregach Ibisu, ale jak się okazał to nie był koniec emocji. Do końca spotkania zostało 12 sekund, a zawodnicy Ibisu cofnęli się całą drużyną do obrony. Na 3 sekundy przed końcem, koszmarny błąd popełnił Piotr Laciuga, który sfaulował rywala, a że Ibis miał już 4 faule akumulowane, kolejny oznaczał rzut karny przedłużony. Do piłki podszedł Łukasz Hedwig, który już taki karny w tym spotkaniu wykorzystał. Ta próba, jednak okazała się dla niego pechowa. Przestrzelił rzut karny, który mógł dać im remis. Wielka feta Ibisu ponieważ wyszli z tego meczu obronną ręką i to w takich dramatycznych okolicznościach. Bez wątpienia był to największy horror jaki mogliśmy zobaczyć a mecz ten może być określany mianem historycznego.