Witamy na podsumowaniu 5 kolejki Nowosądeckiej Ligi Futsalu. Relacja zdjęciowa powinna się pojawić w zakładce GALERIA dziś wieczorem
THE REDS – GADŻET TEAM 7:0 (3:0)
Dla drużyny The Reds, było to spotkanie które dla nich nie mogło zakończyć się innym wynikiem jak wygrana. Wynik sam mówi o wszystkim, lecz nie do końca. Patrząc na skale wygraną, każdy by powiedział że było łatwo szybko i przyjemnie. Jednakże właśnie nie. Fakt The Reds cały czas kontrolowali spotkanie i zagrali świetny mecz. Gadżet Team również zagrał świetne spotkanie nie przypominając już drużynę która dostawała dwucyfrowe wyniki. Gadżet w tej lidze się uczy i jak widać z meczu na mecz solidnie odrabia lekcje. The Reds tym zwycięstwem podskoczyli w tabeli jednakże mają jeszcze dużą stratę do czołówki. Znając tych zawodników nie odpuszczą di ostatniej kolejki wiec i tej drużyny bym też nie skreślał z wysokiej lokaty, ponieważ pudło jest w ich zasięgu. Wracając jednak do spotkania mistrzowie Sufigs Ligi pokazali że w tym meczu liczą się bardziej punkty niżeli rzucanie się na gole. Poukładana gra The Reds dała im i tak siedmiobramkową przewagę na rywalem i co ważniejsze 3 punkty.
WIŚNIOWSKI – SONY/AUTO CARFORUM 3:2 (2:1)
W tym meczu spotkały się drużyny, które tak naprawdę tworzą historie ligi futsalu w Powiecie Nowosądeckim. Z wielkim uznaniem patrzyłem na przeszłość tych dwóch ekip, które są z rozgrywkami halowymi co rok i to od bardzo dawna. Cieszy mnie fakt, że zmiana organizatora nie spowodowała u tych długoletnich uczestników niechęci do grania w naszej lidze. Cieszą nowe drużyny, ale historia także potrzebuje tych co grali tu latami. Patrząc na to zestawienie można powiedzieć, że te drużyny są jak wino. Im starsze tym lepsze. Dowodem na to jest właśnie ten mecz, który pokazał że można grać na wysokim poziomie. Obie drużyny w tym spotkaniu zagrały kapitalne spotkania, lecz trzeba dodać iż Wiśniowski rozegrał najlepszy mecz odkąd gra w tej lidze. Taki Wiśniowski, to wielkie zagrożenie dla każdej drużyny. Jednak też jest druga strona medalu. Sony/Auto Carforum również zagrało bardo dobrze, ale mieli jednego pecha. Ten pech nazywał się Grzegorz Kmak, który bronił jak w transie. Można by rzecz, że bez niego Wiśniowski pomimo świetnej gry mógłby nawet nie wygrać, ale tego dnia ich bramkarz był nie do przejścia. Widać w zespole potentata bram iż panuje Team Spirit, gdzie po meczu w którym każdy z nich zagrał świetnie, jednak każdy z osobna podziękował swojemu bramkarzowi.
GOLD TEAM – TRADYCJA FABRYKA OKIEN 8:4 (2:2)
Konkretna niespodziankę złotym sprawili zawodnicy Tradycji Fabryki Okien. Chyba nikt się nie spodziewał, że Gold Team będzie miał tyle problemów z pokonaniem swojego rywala. Zaczęło się od prowadzenia Tradycji i naprawdę wspaniałej gry przez cała pierwszą połowę. Niektórzy przecierali oczy ze zdumienia patrząc na poczynania pomarańczowych. Jak sam wynik mówi po pierwszej połowie był remis 2:2 i tak naprawdę ciężko było wskazać kto wygra spotkanie. Tradycja od początku drugiej połowy postawiła się rywalom co zaowocowało kolejnymi golami. Gold Team miał sporo problemów z zatrzymaniem Krystiana Laciugi, który ustrzelił w tym spotkaniu hat trick. Końcówka jak przystało na mistrzów Gold Team zdobywa gole pieczętując wygraną ale nie aż tak przekonywująca jak we wcześniejszych meczach.
DOM KREDYTOWY – PODMUCH PALESTYNA 0:2 (0:1)
Można powiedzieć, ze jeden z ciekawszych spotkań tej kolejki. Rewelacja rozgrywek Podmuch Palestyna nadal nie przestaje czarować swoja grą. Młodzi chłopcy po raz czwarty ogrywają rywala, co daje im wysokie miejsce w tabeli. Dom Kredytowy w tym spotkaniu miał utrudnione zadanie ponieważ za kary dyscyplinarne nie zagrali Artur Małek oraz Dariusz Michalski. Spotkanie na ogół było dość wyrównane i tak naprawdę jedna, dwie akcje mogły przesądzić o losach spotkania. Obie drużyny miały również wiele sytuacji podbramkowych, ale tego dnia albo bramkarze byli lepsi, albo strzały były nie celne. Podmuch, nie ukrywajmy po średnim sezonie orlika, robi furorę na hali. Trening daje wymierne efekty w naszej lidze, lecz do końca drogi uwieńczonej sukcesem jeszcze daleko. Ciekawą taktykę na końcówkę spotkania zaprezentował nam DK Notus, który w ostatnich minutach ściągnął swojego bramkarza, by zwiększyć siłę w ataku dodatkowym piłkarzem. Nie wiele brakło a by się im opłaciło, jednak rywale skontrowali i strzelili drugiego gola. DK Notus powoli będzie uzupełniać skład ponieważ już w następnym meczu może zagrać Dariusz Michalski, który pauzował, więc to na pewno będzie wzmocnienie drużyny w błękitnych strojach.
BRZEZNA – KONSPOL HOLDING 0:3
W tym spotkaniu to Konspol zwyciężył z Brzezną 9:5 jednakże ten wynik nie będzie uznany, ponieważ Konspol dostał walkowera na wskutek gry nieuprawnionego zawodnika. Niestety nieodpowiednie zachowanie i sumienność odbiła się czkawką na drużynę ponieważ przegrali wygrany mecz, a także dostali – 1 pkt w tabeli. Tym bardziej szkoda tego spotkania ponieważ świetne zawody rozegrali Artur Homoncik, Kamil Lupa, czy chociaż by też Piotr Pazgan. Jednak regulamin jest regulaminem i za takie zachowania należą się kary. Mamy nadzieję, ze ta sytuacja będzie przestrogą dla innych drużyn by nie kombinować z nieuprawnionymi zawodnikami, ponieważ jak pokazuje przykład łatwo jest wyłapać taką osobę.
BAZ PAL – Q-GRAF 3:5 (1:2)
Sporych emocji dostarczyło nam ostatnie spotkanie, gdzie lider tabeli musiał bronić swojego miejsca. Baz Pal bardzo wysoko postawił poprzeczkę pokazując że ten mecz do łatwych nie będzie należeć. Bardzo wyrównane spotkanie z obu stron jednak to Q-Graf już po raz kolejny pokazuje że zawsze jest przynajmniej o tą jedną bramkę więcej lepszy. Zawodnicy z białych strojach pod przywództwem kapitana Mariusza Oracza nie zaznali jeszcze porażki w lidze, a ich cel jest bardzo ciekawy. Nie mówią o wygranej w lidze, lecz 15 punktach do świąt. Taki cel właśnie zrealizowali ponieważ za tydzień jest jeszcze jedna kolejka ale w tym przypadku Q-Graf ma pauzę. Śmiało można zrozumieć ten przekaz, ze chłopaki chcieli mieć maksymalną ilość punktów do świąt, by potem kontynuować tą passę. Wspominając o Baz Palu również nie można powiedzieć inaczej jak w superlatywach. Nie wiele zabrakło im do wywiezienia jakiś punktów, lecz ponownie zabójczą końcówkę mieli przeciwnicy, którzy na dobitkę na minutę przed końcem podwyższyli na 0:2.