Wiele emocji i niespodziewanych wyników przyniosła nam 10 kolejka Nowosądeckiej Lidze Futsalu. Poniżej kilka zdań co działo się w tych meczach.
GADŻET TEAM – KONSPOL HOLDING 5:9 (1:5)
Na otwarcie tejże kolejki spotkali się autsajderzy Nowosądeckiej Ligi Futsalu, którym po prostu w naszej lidze nie idzie. Walczyli oni o przedostatnią pozycję w tabeli i jak się okazało Konspol Holding wyszedł z tej batalii zwycięsko. Świetne zawody w tej drużynie rozegrał Kamil Lupa, który zanotował pięciopaka. Gadżet ambitnie grał do końca i pomimo porażki pokazał się z dobrej strony. Konspol Holding również zagrał świetny mecz, poprawiając lekko statystyki w tabeli, a przede wszystkim swoje morale.
SONY/AUTO CARFORUM – Q-GRAF 1:1 (0:0)
Hitowe starcie w tej kolejce nie zawiodło pod względem emocji, których nie zabrakło podczas tego spotkania. Pierwsza połowa to tak naprawdę brak ataków z obu drużyn. Przeważała gra w środku pola i tzw badanie przeciwnika. Pierwsi ruszyli liderzy tabeli i tak naprawdę od zrywu tej drużyny w 10 minucie zaczął się prawdziwy mecz z fajnym widowiskiem. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0 lecz trzeba odnotować, że od 10 minuty znaczną przewagę miał Q-Graf. Druga odsłona była jeszcze bardziej emocjonująca. Pierwsi gola zdobyli liderzy tabeli, lecz z wolnego odpowiedział Sony/Auto Carforum. Do końca spotkania wynik nie był pewny dla obu drużyn, lecz trzeba przyznać że to Q-Graf zdominował ataki na bramkę rywala, lecz tego dnia po prostu brakowało im skutecznego zakończenia akcji, bądź na drodze stawał bramkarz rywali. Końcówka meczu to piłka meczowa, gdzie zawodnik Q-Grafu na 3 sekundy przed końcem nie trafił w bramkę, gdzie wszyscy widzieli już gola. Zmarnowana setka, zaprzepaściła szanse na zwycięstwo, natomiast Sony/Auto Carforum wróciło po tej akcji z dalekiej podróży, gdzie powinni się cieszyć z cennego remisu.
TRADYCJA FABRYKA OKIEN – BAZ PAL 6:4 (2:2)
Kolejne fajne spotkanie, gdzie nie brakowało emocji, a i było co oglądać jeśli chodzi o gole. Tradycja szokuje, tak w skrócie można napisać o ich ostatnich występach. Ich wygrane nie są już sensacjami w naszej lidze, lecz można by rzecz „tradycją” Wspaniała forma zawodników w pomarańczowych strojach dała się we znaki kolejnej drużynie. tym razem ich ofiarami zostali zawodnicy Baz Palu, których nie opuszcza brak szczęścia. Kolejny mecz zielonych i kolejny mecz z wieloma sytuacjami, lecz nie wykorzystanymi. Wiele ostrych słów pod adresem nieszczęścia, które trzyma się ich od kilku kolejek. Nie potrafią się uporać z ciągłymi strzałami w słupki, poprzeczki lub niefartownymi interwencjami. Zespół gra bardzo fajną piłkę lecz brakuje im kropki nad i. Wielkim pozytywem zielonych jest postawa bramkarza Pawła Lisa, który tak naprawdę uchronił swój zespół od większej porażki, chociażby broniąc dwa rzuty karne i kilka jak nie kilkanaście razy interweniując w meczu. Tradycja wykorzystuje słabszy moment rywala i zgarnia drugie z rzędu cenne zwycięstwo.
KAMEX – BRZEZNA 5:9 (O:5)
Prawdziwe trzęsienie ziemi, a wręcz „tsunami” przeżyli zawodnicy Kamexu, którzy zostali zrównani z ziemią przez Brzezną. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Brzezna mogła to spotkanie wygrać ale czy ktoś spodziewał się że aż w takich rozmiarach? Zacznijmy jednak od początku. Kamex przyjechał osłabiony brakiem Daniela Orła o Piotra Niećia, ale każdy powtarza że chłopaki z Trzetrzewiny mają taką pakę iż nawet bez tych zawodników powinni sobie radzić w lidze. Pierwsze ataki były po stronie Kamexu, lecz Brzezna nieoczekiwanie zdobyła gola. Jak się później okazało, dość szybko po raz kolejny trafiali. Wynik do przerwy 0:5 był absolutnym szokiem dla Kamexu. Szokiem był również post, który zamieściliśmy na facebooku że po 21 minutach Brzezna prowadzi aż 6:0. Jakby nie patrzeć, statystyki pokazują iż oglądalność tego wpisuj była jedna z największych w lidze. W zaskakującym tempie również odezwał się telefon od dwóch drużyn, czy aby na pewno się nie pomyliłem podając wynik po wspomnianych wcześniej 21 minutach. Brzezna była rozpędzona a nie ukrywajmy Kamex bez radny. Zawodnicy z Trzetrzwiny kapitalnie tworzyli akcję lecz jak nigdy razili nieskutecznością. Jednak prawdziwy Kamex na chwilę powrócił. Prawie całą druga połowę grali bez bramkarza, dając większe możliwości dodatkowemu zawodnikowi z przodu. Taktyka się sprawdziła ponieważ doszli przeciwnika już na 3:6 jednak nie strzelona setka w kolejnej akcji szybko się zemściła. Kontra Brzeznej przyniosła im podwyższenie wyniku na 3:7 i ponowne kontrolowanie spotkania. Wynik dla wielu jest szokiem, ale to właśnie pokazuje jak wyrównana jest Liga. Tutaj każdy może wygrać z każdym bez względu na układ w tabeli. Kamex ma teraz trudną sytuację w walce o mistrzostwo ale tej drużyny nie można skreślać ponieważ, pomimo porażki jest to klasowa drużyna. Brzezna w glorii zwycięzcy. Może ta wygrana pozwoli im na ustabilizowanie formy na takim poziomie, ponieważ widać że predyspozycję mają ogromne.
WIŚNIOWSKI – THE REDS 4:5 (0:3)
Ostatnim aspektem 10 kolejki było spotkanie pomiędzy Wiśniowskim a The Reds. Pierwsza połowa to zdecydowana przewaga The Reds, którzy zagrali kompletną piłkę niczym za czasów zdobycia mistrzostwa na Sufigs Lidze Orlika. Kapitalna gra w obronie połączona z szybkimi kontrami dała wymierne efekty dając dość szybie prowadzenie trzema bramkami. Drug połowa duża ciekawsza ponieważ w rywalizację włączył się Wiśniowski. Chłopaki pod przywództwem świetnie dysponowanym tego dnia Szczepanem Rośkiem zaczęli odrabiać straty. Właśnie ten zawodnik był głównym motorem napędowym swojej drużyny, gdzie zdobywając hat tricka przywrócił kolegom wiarę w lepszy wynik. Spotkanie do końca było bardzo emocjonujące i wyrównane. Na duże słowa uznania zasłużył również bramkarz The Reds, Robert Kałuziński, który w niewiarygodny sposób zatrzymywał ataki rywali. To dzięki niemu tak naprawdę udało się dowieść zwycięstwo do końca. Wiśniowski w drugiej połowie pokazał klasę, lecz piękna gra w piłkę nie dała im chociażby jednego punktu. Straty z pierwszej połowy były zbyt dotkliwe i na odrobienie, po prostu zabrakło czasu.