Witamy na podsumowaniu Nowosądeckiej Ligi Futsalu, a konkretnie 11 kolejki, w której nie zabrakło emocji, nic się nie wyjaśniło co do ostatecznych rozstrzygnięć, ale nie zabrakło emocji. W tej kolejce padło aż 55 goli i dlatego granica 500 goli została przekroczona.
Baz Pal – Kamex 7:10 (1:7)
Spotkanie które rozpoczeło zmagania w tej kolejce rozwiązało worek z bramkami. Już w pierwszym spotkaniu padło aż 17 goli. Mecz ten pokazał dwa oblicza obu zespołów w każdej z połów. Pierwsza odsłona to zdecydowana wręcz miażdżąca przewaga Kamexu, gdzie po pierwszej połowie prowadzi aż 7:1. Kiedy wydawało się że chłopaki jeszcze bardziej pogrążął Baz Pal, ci zaczęli grać i zdobywać gole. Druga połowa należała do zawodników w zielonych strojach którzy pokazali serce do wali. Kamex zdecydowanie zmniejszył obroty co przełożyło się na wynik.
Brzezna – Gold Team 4:7 (2:2)
Mecz w którym nie zabrakło niczego. Kwintesencja futbolu w jednym zdaniu. Obie drużyny pokazały wyśmienitą grę i poziom sportowy. Gold Team był pod ścianą ponieważ porażka z Brzezną mogła by się odbić czkawką w walce o mistrzostwo. Brzezna z perspektywy psychologicznej miała zdecydowanie lepiej bo chociaż walczy o wysokie lokaty, to jednak nie jest to walka o mistrza. Pierwsza połowa pokazała że Brzezna sprawi złotym wiele problemów i tak właśnie było. Wynik pierwszej odsłony na remis, co zwiastowało podobne emocje w dalszym etapie meczu. Druga połowa zaczęła się od szybki ataków Brzeznej i chyba zaczynało do kibiców docierać że to Ci chłopcy mogą nawet wygrać. Gold Team przetrzymał nawałnice Brzeznej i w odpowiednim czasie skontrował wyprowadzajac drużynę na bramkę do przody. Po tym trafieniu drużyny bardziej się otworzyły co też skutkowało większą ilością szans strzeleckich i samych goli. W drugiej połowie jednak to złoci pokazali dlaczego to właśnie oni walczą o mistrza. Wspaniała gra i wyborna skuteczność dała im zwycięstwo. W Brzeznej wielki podziw, szacunek i uznanie zyskał po raz kolejny Marcin Bugajski, który strzelił 4 gole niezwykłej urody. Wszyscy zgodnie potwierdzają że to jeden z najlepszych zawodników w tej lidze.
Dom Kredytowy Notus – Wiśniowski 5:4 (1:3)
Kolejny mecz zapowiadał się arcyciekawie z racji bezpośredniej walki o 5 miejsce. Wiśniowski przystępował do tego pojedynku z trzeba porażkami z rzędu, co troszkę psuło morale. Zapewne liczyli za poprawę nastrojów, lecz te były poprawione ale tylko po pierwszej połowie. Ta zdecydowanie należała do nich. DK Notus w pierwszej odsłonie był totalnie poza jakąkolwiek grą. Liczne awantury, pretensje do sędziów, a w wręcz chęć sędziowania za nich, tak ich zaabsorbowały, że zamiast grą zajęli się tym co nie trzeba. Wiśniowski to wykorzystał i wydawało się że spokojnie dowiozą zwycięstwo do końca. Druga połowa to jednak inne oblicze DK Notus. Mocna rozmowa ich kapitana i szybka recepta na lepszą postawę. Wystarczyło tylko przestać sędziować, a wziąć się za grę, by pokazać prawdziwe dobre oblicze tej drużyny. Kapitalne akcje dały im możliwość powrotu do gry, gdzie nagle zaczęło im wszystko wychodzić. Wiśniowski widać że był zaskoczony takim obrotem sprawy, gdzie z możliwości wygrania spotkania, tracą bramki i przegrywają bardzo ważny mecz.
Q-Graf – Tradycja Fabryka Okien 6:2 (0:0)
Nie ta sobie wyobrażali zawodnicy Q-Grafu to spotkanie, ponieważ pierwsza połowa to była ich droga przez mękę, gdzie sami dużo atakowali, ale jeszcze więcej ataków mieli rywale i tylko szczęście sprawiło ze nie stracili gola. Kibice na trybunach przecierali oczy ze zdumienia tym co widzieli. Patrząc też obiektywnie bramkarz Tradycji wyczyniał cuda broniąc wręcz setki rywali. Nie gorszy był też jego konkurent po drugiej stronie boiska. Także obie strony miały kapitalne szanse na gole lecz połówka na zero. Druga połowa to kolejne ataki Q-Grafu lecz w tym meczu bramkarz pomarańczowych był nie do przejścia. W końcu udało się trafić i to rozwiązało worek z bramkami. Końcówka to już zdecydowana przewaga lidera, który wygrał nie bez trudu i nadal utrzymuje pozycje lidera a co ważniejsze szanse na mistrza. W tym meczu padło pięćsetny gol w lidze autorstwa Tomasza Szczurka, który otrzymał z tej to okazji statuetkę.
Konspol Holding – Sony/Auto Carforum 4:2 (2:0)
Faworytem tego spotkania byli Ci drudzy, jednak każdy widzi że Konspol łapie wiatr w żagle. Czy to w Nowosądeckiej Lidze Futsalu, czy to w Grand Prix zaczynają grać coraz lepiej. Prawdziwym katem w zespole Konspolu był w tym meczu Artur Homoncik, który dał niesamowitą jakość drużynie i był głównym przywódcą tego zwycięstwa. W obozie rywali tego przywódcy brakło. Nawet można powiedzieć że drużyna Sony/Auto Carforum, która ma charakter, zagrała bez charakteru. Chłopaki wyglądali na zmęczonych i brakowało im pomysłów na konstruowanie akcji, natomiast te które miały po prostu nie kończyli. Konspol na razie pozostaje na przedostatnim miejscu, lecz ma szanse wskoczyć oczko wyże. Rywale natomiast, muszą jeszcze powalczyć o punkty i pozycje końcową w tabeli.
Podmuch Palestyna – Gadżet Team 3:1 (1:0)
Jeśli ktoś myślał ze Podmuch rozniesie przeciwnika, to trzeba powoli o tym zapominać. Gadżet to już nie ta sama drużyna co na początku rozgrywek i nawet jeśli jeszcze nie mają zwycięstwa, to ich gra wygląda obiecująco. Podmuch zrobił swoje. Mieli wygrać i zgarnąć trzy punkty a w jakim stylu to już nie ważne. Styl nie był zły, lecz rywal na wiele im też nie pozwolił. Długo bo aż 35 minut wynik był jednobramkowy więc tak naprawdę chwila nieuwagi i można stracić punkty. Podmuch wygrywa i daje sobie szans o walki o mistrza. Czarny koń rozgrywek już nawet otwarcie mówi, że jeśli taka okazja się nadarzyła, to muszą ją wykorzystać. Z drugiej jednak strony muszą liczyć na potknięcia rywali. Co do Gadżetu, to chłopaki planują grać na Sufigs Lidze Orlika, więc nie zdziwiłbym się gdyby tam odnosili dużo lepsze wyniki. Przykładem na to jest właśnie ich rywal, gdzie na orliku dołowali, by na hali być w elicie.